poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 7

Miasto nocą, coś co kocham. Ludzi praktycznie nie ma, czasami tylko jakieś ciemne typy czają się w ślepych uliczkach. Jeśli zachowujesz czujność nie powinno cię spotkać nic złego. Trzęsącą się ręką sięgnęłam po klucze, jednak klamka ustąpiła bez nich. Obawiając się najgorszego delikatnie uchyliłam drzwi. Jednak ku mojej uldze babcia oglądała telewizję, zlustrowała mnie dokładnie wzrokiem i wróciła do poprzedniego zajęcia. To było nieco dziwne, ona NIGDY nie pozostawiała mnie tak bez słowa. Gdy nie miała powodów pytała po prostu jak było lub jak się czujesz. A dzisiaj nic. Dziwne. Nieco niezdarnie weszłam po schodach zachowując pozory gracji. Zamknęłam drzwi i opadłam na łóżko.
Obudził mnie Riker a wraz z nim lekki kac. Nie ma to jak nagrać na dzwonek kumpla, którzy popiskuje twoje imię. Wzięłam do ręki telefon.
- Może to będzie trochę dziwne, ale dzięki że nie wpakowałaś Delly w żadne gówno
- Yyy ok, przynajmniej się starałam - wypaliłam jednym z najgłupszych tekstów możliwych w tej sytuacji. Cóż kac morderca nie ma serca, zwłaszcza dla logicznego myślenia.
- Coś sugerujesz? - spytał

- Tylko to, że przy moim talencie do kłopotów nie wpakowałyśmy się w żadną przygodę - powiedziałam wstając z łóżka niechcący strącając kurtkę z krzesła. Na podłogę wypadła biała torebeczka. Fuck, po co ja to brałam? Schowałam to do kieszeni kurtki i wyszłam z pokoju. Riker jeszcze chwilę pożartował i się rozłączył.  Zadowolona poszłam do kuchni. Oparłam dłonie o blat, przy koszyku z owocami znalazłam karteczkę.
Nie będzie mnie przez dwa dni. Nie chciałam cię budzić tak słodko spałaś Kocham babcia. - przeczytałam to uważnie i zrobiłam sobie kawę. Po śniadaniu ubrałam się i wyszłam na taras. Zdecydowanie przyda mi się jeden dzień świętego spokoju.
Moje lenistwo nie trwało długo. Ell przysłał mi sms z zaproszeniem do Lynchoów. Ja jednak go zignorowałam. Chciałam być sama. Poukładać sobie w głowie kilka rzeczy, rozważyć sprawę z Tomem. Usłyszałam dzwoniący telefon. Odrzuciłam połączenie i wyłączyłam go. Zamknęłam powieki i już prawie zasypiałam, gdy z pół transu wyrwał mnie znajomy głos.
- Oh ty sobie tak leżysz a ja myślałem że ci się coś stało - w odpowiedzi odwróciłam się do niego plecami.
- Coś ci jest?
- Nie nic po prostu chce mi się spać.
- Nie kłam. Widzę że coś się dzieje- ujął moją twarz w dłonie i spojrzał w oczy.
- Nic się nie dzieje chcę po prostu odpocząć
- To odpoczniesz u mnie- spojrzałam na niego wzrokiem mordercy.
- Nie patrz się tak. Zaniosę cię, wskakuj
- Nie zostaję tutaj - powiedziałam stanowczo patrząc na zachmurzone niebo.
- Dzisiaj po południu ma być burza, coś mi się zdaje, że siedzenie w domu z babcią będzie interesujące.
- Babci nie ma, a burzy się już tak nie boję. Dasz mi odpocząć?
- Co cię ugryzło?
- Nic - poczułam krople deszczu na moich ramionach - fajnie że wykrakałeś
- To jak idziesz?
- Idę tylko wezmę telefon, kurtkę i zamknę drzwi - powiedziałam niechętnie. Nie chcę go urazić, ale na prawdę wolę być sama. Momentami Ell jest strasznie opiekuńczy a ja od dziecka byłam uczona samodzielności, z czasem stało się częścią mnie, że coś zrobię sama, albo wcale. Jak widać docieramy się, ale mam nadzieję że to tylko błahe wymiany zdań. Gdzieś zagrzmiało. Odruchowo mocniej przytuliłam się do chłopaka.
- Wiedziałem że nadal się boisz- powiedział zakładając mi kaptur i obejmując mocniej w tali. Po kilku minutach spaceru,a właściwie ekstremalnego biegu w deszczu byliśmy już na miejscu. Chłopak zamknął za mną drzwi i odniósł nasze kurtki. Miło, troska, ale bez przesady. Czuję się cudownie gdy wiem, że chłopak potrafi mnie zadowolić drobnymi gestami a nie wyszukaną kolacją. Z kubkami kawy usiedliśmy przy stole. Za oknem coraz częściej pojawiały się błyskawice. Po moich plecach przeszedł dreszcz, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. W tym momencie do domu wpadł Ross.
- Co tam porabiacie gołąbeczki? - spytał i wbiegł do kuchni roznosząc wszędzie energię i zapach perfum.
- Nie masz nic lepszego niż bieganie w deszczu- spytał go Ell
- W sumie to nie. Nudzi mi się, więc myślałem że może wpadnę - powiedział biegając po kuchni jak ale dziecko. Shor ma zdecydowanie za dużo energii. Czasem mam ochotę dosypać mu jakiejś uspokajającej substancji do kawy, zwłaszcza, że blondyn uaktywnia się w deszczowe dni. Dzisiaj zachowywał się gorzej niż Rocky po pięciu energy drinkach. Skocznym krokiem zaprowadził nas na kanapę i mimo protestów włączył telewizor.
- To ja zrobię coś do jedzenia a wy... obudźcie się po prostu. Nie wiem jak. Wyglądacie jak zmaltretowani. Trochę życia ludzie! - blondyn ukazując swój uśmiech niczym z reklamy colgate wrócił do kuchni tańcząc makarenę. Chwilę później usłyszałam głośny grzmot i w całym domu zgasły światła. Niepewnie podniosłam się i poszłam do kuchni. Rossa w niej nie było. Nagle w okolicach lodówki pojawiła się blond czupryna. Niestety zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Podeszłam bliżej w celu zlokalizowania Rossa.
- Bu! - krzyknął Ell. Że strachu miałam ochotę wejść na żyrandol. Jednak grawitacja przymusiła mnie do pozostania na ziemi. Ross zdjął bluzę i nagle stał się widoczny. Ja po małym zawale stałam oparta o ścianę. Po chwili zaczęłam się śmiać. Wszyscy po omacku ruszyliśmy do salonu.
- A to ty nie u Kate? - zapytałam
- A jakoś tak wyszło że nie - widać było, że ten temat go peszy. Szatyn jeszcze go dobił swoim jak zwykle delikatnym stwierdzeniem  Ell jakimś cudem wygrzebał laptopa i włączył jedyny film jaki na nim był. Nawet nie wiem o czym był. Zasnęłam z głową na ramieniu Ell'a i nogami na kolanach Rossa.

Tak jak przeczuwałam zasypianie w pobliżu tej dwójki nie było najlepszym pomysłem. Na twarzy miałam wąsy, a na sobie wiszące spodenki Ellingtona. Moje na szczęście były pod spodem. Jak oni to zrobili, nie wiem, ale coś czuję że stoi za tym Lynch, który jak zwykle uciekł z miejsca zbrodni.

Hej wszystkim :) Rozdział miał być szybciej, a jest standardowo, ale konkursy, szkoła itp. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. Wiem, że ten też jest krótki i nudny że aż strach, ale muszę was jakoś wprowadzić w to, co wydarzy się w następnym rozdziale.
Do napisania misie ;^

1 komentarz:

  1. Faktycznie rozdzial jest krotki, a śmiem powiedziec że za bardzo, ale licze na to ze nastepny bedzie dluzszy :) Ogólnie fajny, fajny, nie dzieje sie w nim cos szczegolnego ale nudny nie jest ;)
    Kasia

    OdpowiedzUsuń